Menu nawigacyjne

Tak naprawdę przyjeżdżałem, bo mnie ciągnęło, a biznes był tylko pretekstem. Stwierdziłem, że jednak Polska to jest mój kraj. Przyjechałem na promocję książki Alianci. Napisał ją Jarek Abramow-Newerly, ale ja byłem jej pomysłodawcą i twórcą oprawy historycznej. To był październik roku, już działał rząd Mazowieckiego. Trzy dni wcześniej Jurek i Danka Woźniccy, mój przyjaciel ze szkoły ze swoją żoną, zaproponowali mi randkę w ciemno z jakąś panią, która była rozwódką, podobnie jak ja.

To była Iwona. Chyba nie. Jeździłbym tam i z powrotem, byłbym w rozkroku. Po spotkaniu z Iwoną powiedziałem, że za dwa miesiące jestem w Polsce na święta. Wróciłem do Kanady, sprzedałem wszystko. Wylądowałem w Polsce ponownie w połowie grudnia roku, zlikwidowawszy w Kanadzie wszystkie interesy. I zamieszkałem u Iwony na dwudziestu metrach kwadratowych. To ten nowy biznes, jaki wtedy rozkwitał. Te przerażające postaci, dla których biznes oznaczał tylko, jak tu kogoś okraść.

W ogóle nie wiedzieli, o czym mówię. Było różnie, ale piekielnie ciekawie. Wiadomo było, że tu się wszystko rozsypało, a teraz trzeba to zebrać i postawić od nowa. Fabryki były budowane w okresie komunizmu, za czasów Gierka, miały hale wysokie na osiem metrów, a potrzebne były trzy albo cztery metry. Te dodatkowe cztery metry trzeba było ogrzać. Za komuny prąd nie kosztował nic, to się w ogóle nie liczyło, a teraz musiało wejść w koszty produkcji. I co z tym zrobić?

Setki pytań, setki odpowiedzi. On zaczął pracować w tej fabryce jako chłopaczek w latach sześćdziesiątych, doszedł potem do stanowiska dyrektora.

I uratował wielką fabrykę, kiedy wszystkie inne szlag trafiał. Nie było wcześniej żadnego wzoru na przekształcenie systemu, nie mieliśmy przykładów, więc błędy były rzeczą naturalną. To cud, że nie polała się nigdzie krew. Dziś z perspektywy czasu widzę choćby, że w PGR-ach zostawiliśmy samym sobie ludzi, których nie wolno było opuścić. To jest błąd, za który dzisiaj płacimy.

Wtedy tego nie widziałem. Wtedy byłem stuprocentowym zwolennikiem radykalnych, szybkich działań, by rozpieprzyć wszystko co państwowe i dopiero na tym budować. Były ustawiane przetargi — nie wszystko było lewizną, ale było jej od cholery i trochę. Biznes był rozumiany na zasadzie: kto kogo oszuka. Mnie się wydawało, że gorszego dna nie ma, ale zobaczyłem je potem w Rosji, jeszcze glębsze. Jeżeli myśmy robili coś złego do kwadratu, to oni do entej potęgi. W Rosji, którą obserwowałem z bliska, bo tam robiłem interesy, dziewięćdziesiąt dziewięć procent było lewizną, a jeden procent był uczciwy, taka była skala.

Na Ukrainie to samo zresztą, stąd te różnice dzisiaj między naszymi krajami. Nie miał, był biedny, byliśmy bankrutami. Ale dziś powiem tak: jakieś osłony socjalne trzeba było z tego budżetu wyrwać, a najwyżej rok czy dwa lata później byśmy do czegoś doszli. Nie wolno było zostawić ludzi kompletnie bez środków do życia, niewykształconych, nieprzygotowanych do wzięcia losu w swoje ręce.

Mówi to człowiek, który wyjechał bez niczego i swoją pracą, ambicjami, zdolnościami dorobił się dużego majątku. Nie dowcipkuję, oczywiście są ludzie, którzy mają pewne naturalne zdolności. Jedni mają piątki w szkole, a drudzy nie zdają do drugiej klasy. To był system wychowania w Polsce. Spróbuj to przekształcić! Przy czym, podkreślam, ja wtedy tego kompletnie nie rozumiałem.

Przyjechałem do Polski z kraju, gdzie jest najlepszy kapitalizm na świecie, kanadyjski, amerykański. Tam za przekręt w podatkach dostajesz lata więzienia i masz szanse być zwolniony za dobre sprawowanie w połowie kary, czyli po latach. To powoduje, że tam praktycznie nie ma łapówek. Zarząd Lockheeda, wielkiej fabryki samolotów, poszedł siedzieć na długie lata w Stanach, bo przekupili urzędników w Japonii.

Wylądowali w więzieniu w Stanach za to, co zrobili w Japonii. Europa taka nie jest. Europa jest skorumpowana. Bardziej lub mniej. W tym czasie w Polsce pojęcie łapówki było tak całkowicie normalne, jakbym cię w tej chwili poczęstował papierosem. Łapówki fruwały w powietrzu. Związek Radziecki powoli upadał, ja ciągle jeździłem na Syberię jako kanadyjski biznesmen.

A że znam rosyjski biegle, śpiewam po rosyjsku i opowiadam dowcipy po rosyjsku, to oni w ogóle nie wiedzieli, skąd jestem.

Randki z kobietami i dziewczynami w Orzyszu – www.goodcall.pl

Widziałem upadek Związku Radzieckiego. Przeżyłem w Polsce wolne wybory. Byłem taki szczęśliwy, że jestem tutaj, że w jakiś sposób mogę w tym brać udział, mogę przyczynić się do rozwoju kraju. Ja biznes robiłem w świecie. Na przykład steyry to były ciężarówki austriackie, najlepsze terenowe, ciężkie, tonowe wozy.

Czyli niezabudowane sprowadzałem do Kielc, tam je kończono i dopiero wtedy szły do Rosji. Był też polski serwis.

WP Kobieta

W sumie mniej więcej dwie trzecie pieniędzy szło do Steyra, a jedna trzecia do Polski. To były ogromne pieniądze, bo jedna ciężarówka kosztowała ponad sto tysięcy dolarów, a szło ich setki rocznie. Potem wysyłałem na Syberię Autosana — to były jeżdżące na antycznym, ale superwytrzymałym podwoziu autobusy, które nadawały się tylko na polskie drogi, były niesprzedawalne. Zaopatrzyliśmy je w silniki Steyra, które odpalały przy minus pięćdziesięciu stopniach, i sprzedawaliśmy na Syberię.

Cały autobus był robiony w Polsce.

Skąd nadamy Twoje Miasto w Faktach RMF FM? Głosuj w sondzie!

Podziały były zawsze. Ja byłem blisko Unii Wolności, bo tam byli przyjaciele.


  1. Skąd nadamy Twoje Miasto w Faktach RMF FM? Głosuj w sondzie! - RMF 24;
  2. forum randkowe słotowa.
  3. Images tagged "poscig1".

Z drugiej strony miałem trochę przyjaciół na lewicy, choćby Marka Borowskiego, kumpla jeszcze ze szkoły. Na początku wydawało mi się, że to będzie ten główny podział — na postkomunistów i resztę. Potem ta reszta zaczęła się dzielić na różne chrześcijańskie ugrupowania. Ale cały czas była pełna demokracja, pełna wolność słowa, coś, o czym marzyłem.

I te podziały nie były takie ostre. Oni w jakiś sposób wszyscy czuli się odpowiedzialni za kraj. Moim zdaniem wszyscy spośród tych, których znałem, działali dla dobra kraju. To są wielkie słowa, ale nie wyczuwało się nawet jednej setnej tej nienawiści, która panuje dzisiaj. Nie było tego, przynajmniej ja tego nie czułem. Byłem jego ukochanym Żydem. Tłumacze mieli kłopot. Goryszewski mnie uwielbiał, bo zaproponowałem sposób na ograniczenie kradzieży samochodów, która w tym czasie była nieprawdopodobną plagą, generującą straty rzędu miliardów złotych. Stworzyłem przy pomocy moich przyjaciół z politechniki system zabezpieczenia samochodów, żeby nie opłacało się kraść.

Wałęsa, Suchocka, Goryszewski i nawet świętej pamięci Marek Papała, wówczas chyba szef drogówki, byli zachwyceni, ale sprawa ugrzęzła w jakimś Instytucie Drogowym, w którym urzędnicy odrzucili moje karty chipowe. Dzisiaj jestem przekonany, że zadziałała mafia. Popatrz na dwudziestolecie międzywojenne — odzyskana wolność, konstytucja marcowa, sejm uczciwie wybierany, potem zamach majowy, który miał Polskę oczyścić z brudów, przypuszczalnie podobnych do tych, które widziałem w Polsce w latach dziewięćdziesiątych.

No a poszło w stronę faszyzmu i rządów pułkowników. Ja widzę paralelę.

Gdzie organizujemy spotkania?

Nie porównuję Kaczyńskiego do Piłsudskiego, bo daleko mu do niego, ale widzę paralelę. Zbuntowani, zostawieni z tyłu przemówili. I to nie jest tylko polski problem, to jest problem światowy. Liberalizm poszedł za daleko, zrobił się skrajny liberalizm, każdy sobie rzepkę skrobie. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, nie jestem od przewidywań, ale jestem skrajnym pesymistą, bardzo źle to widzę.

Boję się daleko idącej dyktatury. Jacek Kuroń miał rację. Walczył jak lew o osłony, o pomoc, aczkolwiek widział konieczność kompletnej zmiany systemu.