Kamil wyszedł z pokoju i skierował się w stronę przystani. Właściciel łódek siedział na brzegu jeziora i wystawił twarz ku słońcu. Ach, Boże, rzeczywiście Podszedł do nocnego stolika i wziął dużą, srebrną monetę. Ciężko było wiosłować, a już na środku stawu zupełnie zabrakło mu sił. Należało odpocząć, usiadł więc na burcie i nie wiadomo kiedy znalazł się w wodzie.
- zacisze spotkania dla singli?
- Wersje językowe?
- klub singli rymań?
Trzymał się łódki i krzyczał. I wtedy po raz pierwszy poczuł, że tracić życie to strasznie. I że zabierać monetę ze stolika bez pozwolenia, to kradzież. Ojciec bił i krzyczał o więzieniu za kilkanaście lat. Co to jest więzienie? Matka płakała, wielka awantura. Kamil popatrzył na matkę. Gniotła kluski w swych drobnych palcach. Kamil wspomniał portret Matki Boskiej, jego matka miała tak samo przechyloną głowę. W tej swojej chustce.
Raptem zupełnie wyraźnie zobaczył taki obraz: pokój w hotelu, przy oknie stoi matka i płacze, a ojciec, ten olbrzym w sportowym ubraniu chodzi wielkimi krokami. Kamil siedzi na kufrze i nienawidzi w tej chwili matki, ponieważ nie chce jechać z ojcem do Rosji. Z rozmowy wynika, że jeśli matka zostanie, to i on, Kamil, również. Powiada, [ 20 ] że boi się, że ją zostawi gdzieś w obcym mieście i kraju.
Ale nastrój jest taki, że Kamil nie może się wtrącić.
Wydarzenia
Krzyczą okropnie. Wkońcu ojciec mówi: No to zostańcie z Bogiem a ty moja droga jesteś nudna.
Podchodzi do Kamila, chwyta go w pasie swymi wielkimi rękami i podnosi gdzieś daleko, aż do sufitu. Zawołał stróża, kazał zabrać kufry i pojechał. I zginął bez śladu. Przyszedł Wercman, sztywny, ponury i często niegrzeczny dla Kamila. Czy opowiedział mu kiedykolwiek coś ciekawego? Czy podniósł go może kiedy aż do sufitu? Z początku całował ciągle matkę i często kazał mu wychodzić z pokoju.
A teraz jest dla nich opryskliwy i powiada, że są mu ciężarem. Jak Wercmana raz przejechała dorożka, to Kamila cieszyły jego okrzyki i jęki. Tak, o ojcu Kamil myślał dość często; kochał go. Przyjemnie było wysiadywać w oknie.
Zobacz również
Zwłaszcza po południu, kiedy Kamil był sam w domu. Podwórko było posępne, szare.
Czasem zabrzmiał żałosny głos blacharza. To, co wołał, długo huczało po piętrach. Wszystkich tych, którzy chcieli produkować się na podwórku wypędzał dozorca domu. Na przeciwległym murku pięły się łodygi dzikiego wina. Zimą i latem siadywały tam wróble.
Logowanie - Portal Randkowy Sympatia
W tym roku chodził do szkoły, dawniej było jeszcze gorzej. Wszystko robił na ponuro i w zamyśleniu. Ludzie, z którymi mieszkał byli jeszcze młodzi, zainteresowani sobą. Często zdawał sobie sprawę, że jest tu piątym kołem u wozu. Szeptali ze sobą, kryli się. Ostatnio [ 21 ] matka poświęcała mu więcej uwagi.
Wercman ochłódł, zaczęła się bieda, trzeba było więc swój sentyment gdzieś ulokować. Kamil wyczuwał sztuczność, był więc zgorzkniały i zamknięty w sobie. Kilka dni temu zdarzyło się coś, co — mimo że niezupełnie pojmował przyczynę — oddaliło go bardzo od matki. Na Siennej mieszkała Wanda, znajoma, czy też przyjaciółka matki. Bywali u niej często. Wanda mieszkała razem z sierżantem z orkiestry, klarnecistą, który nie był jej mężem. Rok tysiąc dziewięćset siedemnasty z wielką, niemiecką nędzą w Warszawie.
Wercman często wstawał o piątej rano, aby stanąć w ogonku za mięsem. Jako pokątny doradca miał jakieś stosunki w rzeźni, udawało mu się przynieść coś nie coś. Kamil pomyślał raz, że Wercman gdyby mógł, zjadłby surowe mięso gdzieś w bramie, ale musiał jeść gotowane, więc dlatego przynosił je do domu.
Matka chodziła bez grosza na zdartych obcasach. U Wandy piło się herbatę, przystojny sierżant opowiadał historię o swej muzyce na froncie i klepał po udach swoją kobietę, Wercman nie zachodził tam wcale, raz tylko, w jakieś święto złożył wizytę. Spędzano więc we czwórkę popołudnia, w maleńkim pokoiku zarzuconym poduszkami, fatałaszkami próżnej i głupiej kobiety. Kamil oglądał jeden i ten sam album, a starsi prowadzili długie i bezsensowne rozmowy. Kiedyś sierżanta nie było, kobiety rozmawiały cicho, Kamil słyszał pojedyńcze słowa: czwartek, czwarta, nie bądź głupia, nie możesz przymierać głodem.
Matka miała zatroskaną minę. Po kilku dniach, po południu matka myła się długo i starannie, potem kładła czystą bieliznę i włożyła najlepszą suknię. Kamil nie znosił, że matka [ 22 ] tualetowe czynności załatwiała przy nim, tak jakby był sprzętem. Odwracał się. Wercmana nie było w domu.
Menu nawigacyjne
Wyszli razem. Matka była zdenerwowana i raz nawet zatrzymała się na ulicy, jakby zastanawiając się czy nie wrócić. U Wandy zastali jakiegoś eleganckiego bruneta. Prowadzono sztuczną i niemiłą rozmowę.
Spowiedź diabła
Wreszcie Wanda ubrała palto i powiedziała do Kamila: Chodź ze mną do kina, mam akurat dwa wolne bilety. Kamil bardzo lubił kino, ale teraz powiedział, że nie pójdzie, że zostanie z matką. Nie ma chęci na kino. Nie, stanowczo nie pójdzie. Matka powiedziała smutnym głosem: Idź sama, Wandziu, on może zostać. Kiedy wyszła, brunet kazał mu patrzeć przez okno.